SANDIE JONES - RYWALKA


Ona, on i... jego matka



Klasycznie...Szczerze mówiąc po 70-ciu stronach nienawidziłam Pammie (jego matki) całym swym jestestwem, ale tak też nastawia nas notka na tylnej okładce, przez to, o mały włos przegapiłabym psychopatyczne ciągoty Adama! 

Czytając zaczęłam się zastanawiać, czy ja też taka kiedyś będę (mam nadzieję, że nie!) i czy są na tym świecie normalne teściowe (na to pytanie odpowiedzcie sobie sami). A jak z tym szaleństwem radzi sobie Emily? Nie radzi. W pewnym momencie miałam wrażenie, że za chwilę zamkną ją w psychiatryku...

Książka w pewnym sensie jest przewidywalna, jednak cały czas trzyma w napięciu. I tak naprawdę do końca nie wiadomo o co chodzi, do chwili kiedy robi się zamieszanie i wszyscy wykładają karty na stół.
I wtedy robi Wam się głupio... Dlaczego? Przeczytajcie koniecznie!














Komentarze

Popularne posty