HOLLY PETERSON - NIANIEK



Jamie jest pracującą matką trójki dzieci. Ani ona, ani wiecznie nieobecny mąż prawnik, nie radzą sobie z godzeniem opieki nad dziećmi z obowiązkami zawodowymi. Do tego wszystkiego dochodzą kompleksy kobiety, która nie potrafi odnaleźć się w śmietance towarzyskiej Upper East Side, z której wywodzi się jej mąż.
Kiedy pojawiają się problemy z najstarszym synem, Jamie postanawia zatrudnić Niańka, mężczyznę, który poświęci czas dorastającemu chłopcu. 

Cały problem, tej książki, polega na tym, że zamiast dostać to, po co sięgamy, czyli "komiczne perypetie zapracowanej matki", dostajemy rodzinny melodramat. Jamie nie kocha męża, ale nie potrafi się zdecydować na rozwód, szukając wciąż nowych i nowych wymówek. Jest to tym bardziej irytujące, że Phillip to postać z piekła rodem, rozchwiany emocjonalnie dupek, gorszy niż rozkapryszony dzieciak, któremu się wydaje, że cały świat ma chylić przed nim czoła.

Tak więc przez 414 stron zmagamy się z wymaganiami nie do spełnienia, wieczną melancholią, pretensjami, a w końcu z jego zdradą. Wiecie co jest najgorsze? Jamie nawet przyłapując męża, w niedwuznacznej sytuacji, ze swoją najlepszą przyjaciółką nie jest w stanie od niego odejść. 

No i jest Nianiek. Peter - fantastyczna postać. Twardo stąpający po ziemi, bezpośredni i lojalny. Nikogo nie udaje, na nikim nie próbuje zrobić wrażenia. Miła odmiana pośród tych wszystkich wypacykowanych harpii. No i tak... Zakochuje się w Jamie. 

A jeżeli chcecie wiedzieć, mimo wszystko, czy z wzajemnością - musicie przeczytać :)

Książkę odkładam na półkę z żalem, bo nie tego się spodziewałam, bo czegoś było za mało. Ale nie skazuję jej na wygnanie. Aż tak zła nie jest!











Komentarze

Popularne posty