E. KLUSS, M. PROKOPEK-PYŚ - PLAN HUBERTA




Plan Huberta

 Myślę, że nie jestem jedyną osobą, która entuzjastycznie podchodzi do debiutów. Dreszcz emocji, kiedy nie wiesz czego się spodziewać jest wręcz uzależniający. Warto jednak pamiętać, że tych złych początków literackich jest równie dużo co tych dobrych. I są też takie książki jak "Plan Huberta", które są nijakie - Niby wszystko poprawie, ale coś Ci w duszy nie gra. 


  Plan Huberta jest prosty. Zarobić wielką kasę, nie zważając na nic. Przekręt za przekrętem - odgrywając swoją misternie przygotowaną rolę, nasz bohater dąży do swojego małego panowania nad światem. Cóż... Wiadomo, nikt nie jest idealny. Wiadomo też, że największą przeszkodą, na drodze mężczyzny, do osiągnięcia sukcesu, może okazać się kobieta. Nie mam tu na myśli bystrej i inteligentnej kobiety, która pojawia się w jego życiu, tylko po to by utrzeć mu nosa.


  Olga, bo ją miałam na myśli, pozostawiła we mnie niesamowity niesmak. Nadal nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie, czy bardziej mi jej żal, bo dała się łatwo zmanipulować, czy chciałabym rzucić ją lwom na pożarcie za naiwność. I tu pojawia się u mnie pewnego rodzaju kolizja. Bo z jednej strony autorki kreują dziewczynę jako małomiasteczkową i zakompleksioną:

  Prosta dziewczyna z lubelskiej wsi, pełna obaw i kompleksów, ale obdarzona sporym talentem i niezwykle ambitna, wyjeżdża do MIASTA.
Po to by kilka zdań później pisać o tym, że jest osobą dumną. Koniec końców i tak dostaje łatkę naiwniaczki, która podąża za mężczyzną jak w klapkach na oczach.
  
  Czytałam ostatnio kilka debiutów, niestety mamy wysyp autorów, którzy w myśl zasady: wszyscy piszą, napiszę i ja, zarzucają nas nierzadko pozycjami, którym przydałby się słownik języka polskiego. Dlatego byłam mile zaskoczona, kiedy okazało się, że pod względem językowym, tej książce niczego nie brakuje. Jedyne do czego mogłabym się "przyczepić" to nadmierne wtrącenia angielskich powiedzonek, jednak staram się zrzucić to na karb maniery biznesowego środowiska. 


  Największą bolączką tej książki jest, dla mnie, brak większych emocji (a przynajmniej ja ich nie poczułam). Sięgając po tę książkę miałam przed oczami okładkę na, której wyraźnie stoi napisane:

GORĄCY ROMANS Z PARAGRAFEM W TLE
I o ile, w pewnym momencie, zostają wymienione wszystkie paragrafy, pod które podpadł Hubert, o tyle gorącego romansu nie znalazłam. Była tylko chłodna kalkulacja, praktyczność i odhaczanie kolejnych punktów, a kochanka i owszem potrzebna, ale tylko i wyłączne do sprawniejszego robienia przekrętów. 




Moja ocena? 2/6


Komentarze

Popularne posty