Marta Motyl - Pełna paleta emocji



Maciej Zienkiewicz Photography dla Wydawnictwa Lira



  Kiedy pierwszy raz spotkałam Martę Motyl podczas premiery "Kolekcjonerki" w Łodzi, pomyślałam o tym jak to jest możliwe, że ta filigranowa kobieta, ma tak niezachwiany światopogląd. Nie zważa na komercyjny rynek, pisze z potrzeby przełamywania tabu, tworząc historie niezwykłe i zapadające w duszę. Książki, które wzbudzają kontrowersje, koło których nie można przejść obojętnie. 
   Postanowiłam więc zapytać o wszystko co nie dawało mi spokoju.







Marto! Piszesz powieści kontrowersyjne i bezkompromisowe, jednocześnie zwracając uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Swoją pierwszą powieść "KochAna. W pułapce anoreksji i bulimii" wydałaś w 2012 roku. Porusza tematykę zaburzeń, które niestety w społeczeństwie są uważane za tematy tabu. Skąd w młodej kobiecie potrzeba mówienia o rzeczach tak trudnych?






Interesują mnie zawiłości psychiki. Cenię dzieła, które właśnie przełamują tabu. Są śmiałe nie w sensie prowokacji dla samej prowokacji, ale w takim sensie, że wydobywają  określone tematy na światło dzienne. Dzięki temu odbiorca może poszerzyć punkt widzenia i pogłębić wrażliwość. Zdobyć nowe wrażenia i wzruszenia. Sama chciałam tworzyć w tym duchu. Bardzo podziwiam twórczość i charyzmę Tadeusza Kantora, malarza i reżysera. W swoich pismach wspomina, że to, co najskrytsze w człowieku, ma w sobie najwyższą wartość. Jednak dla zewnętrznego świata często to jest śmieszne, małe, biedne. Kantor uważa, że kiedy sztuka tę specyficzną biedę upublicznia, bieda rośnie i rządzi. Według niego na tym polega rola sztuki. Zgadzam się z nim, a ten postulat staram się realizować na gruncie prozy. Czyli prześwietlać i opisywać rzeczy najintymniejsze, często najtrudniejsze, rzecz jasna po przeprowadzeniu odpowiedniego researchu.  

Sama cierpiałam na zaburzenia odżywiania, jednak „KochAna…” nie jest moim pamiętnikiem. Własne przeżycia stały się wyłącznie rodzajem inspiracji. Okazało się, że duża część czytelniczek bardzo mocno utożsamiła się z Alicją, główną bohaterką „KochAnej…”. Ona zwierzała się z tego, do czego one się nie przyznawały, czasami nawet przed sobą. Nie spodziewałam się poczucia wspólnoty, które nastąpiło, ponieważ pisząc, miałam Alicję za outsiderkę. Reakcja czytelniczek na mój debiut również spowodowała, że w następnych książkach nie zamierzałam spuszczać z tonu.


Na swoim blogu piszesz: "Na pierwszym planie stawiam odwagę, emocje i zmysły. Odzwierciedlam ich jasne i ciemne strony w plastycznych opisach". Opisy w Twoich książkach są wręcz teatralne, tworzysz sceny, z całą ich scenografią, a nie tylko sytuacje. Czy pomaga Ci w tym Twoje wykształcenie? Jesteś historyczką sztuki, szukasz w niej inspiracji do swoich książek?




Oczywiście. Poza teatrem inspiruję się malarstwem, grafiką, rysunkiem, fotografią, performansem. Dzięki studiom z historii sztuki analizuję obrazy, czasami całą twórczość danego artysty. To przekłada się na moje książki, pełne obrazów właśnie, tyle że malowanych słowem.

Kiedy piszę, dzieła, które już znam, przychodzą do mnie same, jako pomysły czy skojarzenia. Umieszczam je bezpośrednio w tekście bądź czerpię z nich elementy, przetwarzam je na własne potrzeby. Do każdej powieści zbieram m.in. materiał wizualny, podporządkowany rozdziałom czy poszczególnym scenom. Są to zarówno dzieła znane z historii sztuki, jak i ze sztuki współczesnej czy pop-kultury. Poza tym różni twórcy, różnych dziedzin, kreujący wyjątkowe światy, przekraczający granice, ośmielali mnie i mobilizowali do pracy nad własnym rozpoznawalnym stylem.


"Moja orientacja nie była łaską - w połączeniu z taką osobowością, temperamentem i pomysłami stanowiła ładunek wybuchowy". To cytat z głównej bohaterki - Magdy - o której losach opowiada Twoja trylogia. Stworzyłaś kobietę, która wchodzi w skrajne relacje - wiąże się z młodymi dziewczynami, lolitami, by za chwilę uciec w zupełnie odmienną stronę - do mężczyzn brutali. Dlaczego?



„Moc granatu”, z której pochodzi ten cytat, miała być moją odpowiedzią na motyw lolity w kulturze. W  stosunku do wcześniejszych „Odcieni czerwieni” pogłębiłam ten wątek. Pragnęłam ukazać wieloznaczność lolity (inaczej nimfetki). Moje powieściowe nimfetki nie dają się ustawiać pod cudze pragnienia. W pewnym momencie ich słodycz przeradza się w gorycz, nawet w truciznę.

Następuje także przetasowanie ról i Magda staje się rodzajem lolitki, „zawodowo”. Najpierw jako hostessa w supermarkecie, później w relacji ze sponsorem. Musi zawsze być urocza i usłużna albo taką udawać. Bohaterka gra lolitkę z premedytacją i z przerysowaniem, pod cudze wyobrażenia i potrzeby. Blisko jej wtedy do… mięsa. Jako hostessa rozdaje czekoladki w pobliżu stoiska z mięsem, a w łóżku czuje się jak rodzaj mięsa, które jej sponsor „obrabia i obraca”, jak sama opowiada. Wreszcie odkrywa, że nimfetką była właściwie od dzieciństwa. Czyli odkąd przymusowo miała nią być dla własnego ojca i dla jego kolegów, na ich pijackich imprezach. To się na niej odbiło. Przyznaje, że sama istniała we wszystkich lolitkach, które uwielbiała. Po tym odkryciu lolici czar pryska. Dodam, że lolicie partnerki mojej bohaterki ukończyły 16 lat.

A skąd brutale? Osoba poraniona przez różne przeżycia, tak jak Magda, a także  poraniona przez samą siebie, często ma skłonność do pakowania się w toksyczne związki. Krzywda rodzi krzywdę. Stąd Magda przyciąga brutali jak lampa ćmy. Kiedy zauroczenie przeradza się w cierpienie, bohaterka jeszcze łudzi się, że brutal się zmieni. A jej poświęcenie zostanie wynagrodzone. Pragnę przestrzec przed podobną naiwnością, która w efekcie rodzi ogromny ból. Kultura, w tym literatura obyczajowa, erotyczna, niestety uparcie opowiada bajeczki o cudownej przemianie brutala. To mnie nie wzrusza, a budzi mój sprzeciw. Dlatego że później część kobiet uważa, że taka powtarzana bajeczka spełni się w ich życiu. Kobieta nie odchodzi od przemocowca, bo przecież „on się zmieni”.

Według mnie nie istnieje aż tak wielki kontrast między lolitką a brutalem. W moich książkach lolitki okazują się nie raz, i nie dwa brutalne, pod względem psychologicznym. Chciałam więc obalić i romantyczny mit nimfetki, i romantyczny mit brutala.


8 maja, miała premierę ostatnia część trylogii "Kolekcjonerka". Zmieniło się wydawnictwo, zmieniła się szata graficzna. Po "Odcieniach czerwieni" i "Mocy granatu" myślę, że wszyscy spodziewali się kolejnych kolorów w tytule. Razem z całą resztą zmieniły się relacje Magdy, szczególnie jej związki. Czy to znaczy, że Twoja bohaterka zrozumiała samą siebie i swoje potrzeby? I jak ma się do niej samej tytuł - "Kolekcjonerka"



Magda na swój sposób dojrzewa, ponieważ porzuca i lolitki, i brutali. Po pierwsze, dokładnie wie, jacy są i co się z nimi wiąże. Chce unikać toksycznych związków jak ognia, rozpoznając swoją skłonność do nich.  Po drugie, potrzebuje nowości. Wszak jest kolekcjonerką, zbierającą coraz to nowe obrazy (w sensie chłonięcia różnego rodzaju widoków), znajomości i doświadczenia. Tytuł ujmuje sedno postaci, jej duszę. Jednocześnie w najnowszej książce Magda coraz bardziej odsuwa się od autodestrukcji. Odnajduje bezpieczne pole do aktorskiego popisu i do gromadzenia wrażeń, pozując do nietypowych fotografii. Wiele doznań nieodmiennie daje jej sztuka. Bohaterka staje się gotowa również w swoim życiu na coś nowego, lepszego, co nie będzie jej niszczyć. Z tym ją zostawiam.

Pragnę podkreślić, że wszystkie książki o Magdzie można czytać w dowolnej kolejności, ponieważ w taki sposób je konstruowałam.



Patrycjo, dziękuję Ci za interesujące pytania, które pozwoliły uchylić rąbka warsztatowej tajemnicy. Pozdrawiam wszystkich Czytelników bloga „Między Tytułami”. Do przeczytania i, być może, do zobaczenia? Serdecznie zapraszam Was na spotkanie ze mną na Warszawskich Targach Książki, 26 maja o 11:00, na stoisku Wydawnictwa Lira (181/D18, Stadion Narodowy). Będę miała ze sobą słodkie wiśnie do częstowania Was. Z „Kolekcjonerki” dowiecie się, dlaczego.






Marto, dziękuję Ci za każdą poświęconą chwilę oraz za kolaże, które są Twoim dziełem! Jednocześnie dołączam się do zaproszenia! Targi to taki wyjątkowy czas spotkań z autorami - zachęcam Wszystkich gorąco do wzięcia w nich udziału!


Najnowsza powieść Marty dostępna jest w księgarniach stacjonarnych i internetowych, 
np. -> tutaj <-






(Wszystkie kolaże wykorzystane w wywiadzie zostały wykonane i udostępnione przez autorkę)



Komentarze

Popularne posty