Cień wysokiej przestrzeni

 

    Technologia nie jest zła ani dobra, ale nie jest też neutralna. Ja powiedziałabym, że przede wszystkim jest przerażająca, ale ja to ja, urodzona o kilkadziesiąt lat za późno fanka ołówka i kartki papieru. 

    Technologia otacza nas wszędzie i nie mamy możliwości od niej uciec. Jedni bezrefleksyjnie się w niej zanurzają, inni walczą o każdą chwilę offline. Myślę jednak, że nie mamy na to zbyt dużego wpływu. To już się dzieje. Przeszliśmy na kolejny poziom, w którym bycie poza zasięgiem sieci spotyka się nierzadko z ostracyzmem. 

    Ale koniec dygresji. Książka. To co autorzy zrobili z tymi historiami (są trzy, ale o tym za moment), przechodzi wszelkie oczekiwania laika jakim jestem. Trzy opowiadania, które zaplatane niczym warkocz, otwierają oczy na fundamentalne pytanie - co odróżnia nas ludzi, od sztucznej inteligencji. Czy wystarczy powiedzieć, że odczuwanie emocji wyróżnia nas na tle maszyn, a może to wszystko to tylko jedna wielka mistyfikacja, a dusza i inteligencja to tylko kolejny algorytm, który został zaszczepiony w takiej a nie innej formie. Więc co odróżnia nas od sztucznej inteligencji? I gdzie znajduje się ostatni poziom naszego rozwoju? Na to pytanie Wam nie odpowiem - odeślę Was do książki.

    Rozkładając ten tytuł na czynniki pierwsze trzeba zauważyć pewną prawidłowość. Akcja tocząca się na Marsie to kolebka sztucznej inteligencji, to na niej opiera się cała historia i kwestia tego na ile jest ona autonomiczna. Przebieg misji na księżycu obrazuje korelację pomiędzy człowiekiem a sztuczną inteligencją, natomiast ziemscy bohaterowie, choć blisko związani z tematem tylko wysnuwają teorie, nie mogąc ich na tym etapie potwierdzić lub zanegować. Sami wyciągnijcie wnioski, kto w tym całym przedsięwzięciu będzie miał więcej do powiedzenia. 

    Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na czysto techniczną stronę książki. Co to dokładnie znaczy? Spójność okładki (którą ja jestem absolutnie zachwycona) z treścią. Język, wszystkie zabiegi graficzne, czyli różnicowanie fontów, to wszystko sprawia, że ta książka jest absolutnym strzałem w dziesiątkę. Lubię czytać historie, które są spójne. Te przeplatają się ze sobą tworząc niesamowitą projekcję. Dodatkowo całe to wspomniane różnicowanie sprawia, że czytelnik nie gubi się w dość zawiłej historii. 

    Podsumowując. Nie wiem czy jest w tej książce coś, z czym nie mogłabym się zgodzić. Czytelnik dostaje niesamowitą historię, w perfekcyjny sposób rozbitą na trzy płaszczyzny, co pozwala intensywniej czerpać z tematu. Natomiast język, którym posługują się bohaterowie, dokładność opisów nie pozostawiają wątpliwości, że to nie jest przypadek, tylko autorzy doskonale zdają sobie sprawę ze swoich możliwości i z premedytacją je wykorzystują. 








Cień wysokiej przestrzeni

Aleksandra Zelek, Tomasz Zelek

Wydawnictwo Lira

320 stron

    




Komentarze

Popularne posty